Blog chmura tagów
100 pytań do położnej 0
100 pytań do położnej

mgr Edyta Malicka - Położna pracująca  na Bloku Porodowym.

Edyta m. położna

„Położnictwo jest moją pasją. Blok Porodowy to miejsce  w którym codziennie można nauczyć się czegoś nowego, w którym codziennie poznajesz nowych, fantastycznych ludzi. Najlepszy zawód na świecie, gdyż jesteś świadkiem rodzącej się prawdziwej miłości i nieoderwanej więzi między rodzicem, a dzieckiem. Poród udowadnia jak niezwykle  silne potrafią być kobiety! Każde narodziny są na swój sposób wyjątkowe i zapadają głęboko w  pamięć. Jest niesamowitym przeżyciem zarówno dla rodziców, jak i dla mnie. Rodzice którzy przychodzą na Blok Porodowy często są zagubieni, wystraszeni, nie wiedzą czego się spodziewać i co ich czeka. Strach potrafi paraliżować. Moim priorytetem jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa matce i ojcu. W miarę możliwości staram się im zapewnić taką opiekę i atmosferę w tym niezwykłym czasie, by czuli się wyjątkowo i pewnie. Za każdym razem narodziny to dla mnie ogromna duma z powitania nowego małego człowieka."

 

1) Dlaczego wybrałaś taki zawód? Czy ciężko jest zostać położną?

O położnictwie dowiedziałam się całkiem przypadkiem w klasie maturalnej. Byłam wtedy bardzo zagubiona. Chodziłam do klasy o profilu, która miała na celu stworzenie jak największej liczby przyszłych lekarzy. Wcześniej nie zgłębiałam się w  procedury i zwyczaje przyjmowania dzieci na świat. Zawsze myślałam, że to naturalne- kobieta zachodzi w ciążę, idzie do szpitala, lekarz przyjmuje poród, położna stoi gdzieś obok, by posprzątać po całym bałaganie  i tyle. Kiedy nie byłam pewna czy dałabym radę zostać lekarzem pewna nauczycielka zapytała, czy nie chciałabym iść na położnictwo. Byłam zdumiona, bo niby co tam miałabym robić? Po wgłębieniu się w ten temat, przeczytaniu wielu historii położnych i wysłuchaniu ich opowieści, stwierdziłam, że to jest właśnie dokładnie to, co chciałabym robić! 
Samo dostanie się na studia nie było ciężkie, natomiast utrzymanie się na nich to już zupełnie inna bajka. Wiele zajęć miałyśmy z Położnymi, które chcąc jak najlepiej wykształcić swoje młodsze koleżanki zapewniały nam duże dawki adrenaliny. Były bardzo surowe, czasami bezwzględne. Zdanie egzaminów równało się  z uczeniem „na blachę”  podręczników. Byłyśmy jak wyszukiwarki internetowe. Pytając o daną definicję wiedziałyśmy dokładnie w której książce się ona znajduje, czyjego jest ona autora i pod jaką ilustracją jest  zamieszczona. Zajęcia praktyczne też nie należały do łatwych. Oczywiście jako studentki byłyśmy delegowane do „najgorszych fuch”. Czasami nawet jeżeli nie było za dużo pracy na oddziale, my nie mogłyśmy usiąść bo naszym zadaniem było chodzenie od pacjentki do pacjentki pytając czy aby na pewno niczego nie potrzebują.  Budziła się w nas frustracja. Dlaczego tylko my mamy zmieniać pościel, albo za każdym razem  sprzątać we wszystkich szafkach, dlaczego jak coś się ciekawego działo ja akurat muszę myć narzędzia albo wymieniać całemu oddziałowi wkładki, pampersy czy baseny… Wiele z nas rezygnowało już na pierwszym roku. Teraz mając prawo wykonywania zawodu i pracując w tym zawodzie wiem, że te wszystkie „absurdalne rzeczy” które robiłyśmy na zajęciach wcale nie były takie  bezcelowe. To wszystko miało za zadanie nauczyć nas POKORY. Pokory do zawodu, szacunku dla  pacjentów, dbanie o miejsce swojej pracy. Jesteśmy wszechstronne, umiemy zrobić i myśleć za siebie i za innych, pamiętać o kilku rzeczach na raz. Jesteśmy nauczone być w gotowości niesienia pomocy o każdej porze dnia i nocy. To wszystko miało swój sens. 

2) Czy miałaś chwile zwątpienia? Jeśli tak to kiedy i dlaczego?

Oczywiście, że miałam chwile zwątpienia. Myślę, że każda osoba która  rozpoczyna pracę w tym zawodzie, i ta która ma za sobą wieloletnią praktykę przeżywa  nie jedną taką chwilę. Najgorszymi takimi momentami są  poronienia, martwe noworodki czy też świadomość przyjmowania dzieci, z tak ogromnymi wadami dających nam niemal 100% pewności natychmiastowej śmiertelności poporodowej. Pacjentki czasem nie zdają sobie nawet sprawy, jak bardzo przeżywamy ich tragedie. Musimy przyodziewać maski żeby czasem nie pokazać naszego „krzyku cierpienia” i bezsilności w stosunku do matki natury. W końcu jak wyglądałaby położna, która płacze i trzęsie się przed  pacjentką u której „zaraz to się stanie”. Przed pacjentką musimy być silne, opanowane, mieć zimną krew. Na moim Bloku Porodowym pracuję z dwunastoma koleżankami na zmiany i zapewniam Was, że po wykonaniu wszystkich czynności przy pacjentce i opuszczeniu murów szpitala niejedna łza została uroniona, nie jeden papieros wypalony i nie jedna noc została stracona….

3) Pamiętasz pierwszy poród który odbierałaś? Jak było? Czy coś Cię zaskoczyło?

Oczywiście, że pamiętam. 
Akurat tak się złożyło, że dziewczynka która miała się wtedy urodzić nazywała się Zosia. Mam ogromny sentyment do tego imienia, bo tak nazywa się moja ukochana babcia. Przypadek? :D 
Było to na naszych pierwszych zajęciach praktycznych na Bloku Porodowym. Nie ukrywam, że byłyśmy wtedy  niedoświadczone.  Poród widziałyśmy tylko w książkach i w  filmach. Sposób w jaki  to się odbywa naprawdę całkowicie mnie zaskoczyło. Oczywiście rzucili mnie nie na głęboką wodę mówiąc: „Hej Ty! Ty się myjesz dzisiaj do tego porodu”.  Przeżyłam zawał! W filmach po 10 minutach krzyku rodzą się różowe pulchne czyste dzieci. Ty Krzyczysz „It’s a boy!”, tata całuje świeżo upieczoną mamę w czółko wszyscy klaszczą - koniec sceny. 
U mnie wyglądało to mniej więcej tak:  

Umyłam się do porodu, ubrałam się w nieprzepuszczalne powietrzem zielony strój, ciasne jałowe rękawiczki, ktoś założył mi foliowy czepek na włosy, ktoś wsunął mi jakieś plastikowe okulary na nos, ktoś mnie pchnął do rodzącej.

Musiałam stanąć przy niej jak przed obrazem, żeby przypadkiem czegoś nie dotknąć (bo przecież jestem ubrana na jałowo). Stoję przy kroczu pacjentki, która krzyczy  już od 1,5h. Duszę się w tym całym odzieniu które musiałam założyć, coś mi tu nie pasuje (w filmach już dawno scena aby się zakończyła, a ta nadal trwa). W całym szoku przykucnęłam do niej tak jakbym czekała na przyjęcie piłki do rugby. Wszyscy się ze mnie śmieją. Ja nadal nie wiem co mam robić.   Jakaś położna zlitowała się nade mną i nad matką rodzącego się dziecka, pomogła przyjąć mi ten poród „na 4 ręce”. Rodzi się dziecko. Dziecko? To jest dziecko? Przecież wyjęłyśmy z niej dziwnego, bladego, zakrwawionego, krzyczącego stworka! Jego główka wyglądała jakby ojcem dziecka był jakiś kosmita! Matka płacze ze wzruszenia „że to najpiękniejsze dziecko jakie widziała na świecie”. Ja się patrzę na to dziecko i jej szczerze  współczuje. Wtedy się zastanawiałam czy ona przy tym porodzie czasem nie oślepła i nie widzi co ma na brzuchu. Ojciec z przerażenia zemdlał. Mnie bladą wyprowadzili. Tyle pamiętam.
Przepraszam, skłamałam. Pamiętam  jeszcze to, że matka po porodzie stwierdziła „że wcale tak źle nie było i  że ona mogłaby tak jeszcze raz”. No sobie wtedy pomyślałam że nie dość że oślepła to chyba jeszcze zwariowała. :D
Nie ukrywam że trochę mi jeszcze zajęło zanim doszłam do siebie po tym porodzie i zanim zaczęłam uważać „poród” jako „cud narodzin”. 
*Dla sprostowania. Noworodek naszej bohaterki nie był wcale „dziwny”. Sformułowanie to zostało użyte w celach humorystycznych.  Zosia z minuty na minutę stawała się coraz to bardziej różowa a jej główka z godziny na godzinę stawała się coraz bardziej okrągła i filigranowa. Noworodki zaraz po urodzeniu są często brudne bądź też w mazi co zniekształca nam obraz porodu „jak z filmu” gdzie do tej roli zatrudniane są umyte parodniowe dzieci.

4) Najtrudniejszy poród jaki odbierałaś?

Najtrudniejszym porodem ciąży fizjologicznej jaki przyjęłam był chyba poród pewnej 16-latki. Nie był on trudny pod kątem technicznym natomiast pod kątem psychologicznym na pewno. Dziewczyna przyjechała na izbę przyjęć z żywą czynnością skurczową, z dużym rozwarciem do porodu. Jej mama  pozostawiła ją samą na izbie mówiąc do niej i do nas: „chciałaś to teraz radź sobie sama”. I sobie gdzieś poszła. Niemalże natychmiast trafiła do nas na Blok Porodowy. Widać, że pacjentka pochodziła z biednej rodziny. Przyszła do nas z siatką, w której była jedna paczka pampersów i podpasek. W ciąży była tylko raz u ginekologa- właściwie tylko po to żeby potwierdzić, że w niej jest. Nic więcej. Przy porodzie zostałam przez nią pogryziona, pobita, odepchnięta, opluta.  Urodziła tempem ekspresowym, ledwo zdążyłyśmy ją przyjąć na oddział. Ze względu na to, że tak naprawdę nie wiedzieliśmy nic o przebiegu ciąży, zebrał się cały zespół na ewentualną reanimację dziecka.  Na szczęście dziecko urodziło się w dobrej kondycji. Nasza małoletnia pacjentka nie chciała w ogóle  na nie spojrzeć, porzuciła dziecko w szpitalu. Oczywiście wszyscy stawali na rzęsach żeby dać małoletniej pacjentce jak największe wsparcie  ale niestety ona wiedziała, że sama bez wsparcia rodziców nie da sobie rady…. Niestety  takie zdarzenia mają miejsca, natomiast jeżeli takie osoby otrzymają tylko wsparcie wśród swoich najbliższych, to cały poród, i to co się dzieje później, ma zupełnie inny wymiar. Wbrew pozorom małoletnie pacjentki, które zostają mamami, i które to wsparcie otrzymują radzą sobie fenomenalnie!  Bywają bardziej dojrzałe od niejednej "dorosłej matki". 

cud narodzin. rozmowa z polozna

5) Czy zdarzyło Ci się odbierać poród który zakończył się niestety śmiercią mamy lub dziecka?

Śmiercią matki nie, śmiercią dziecka - nie o której wcześniej bym nie wiedziała. W dzisiejszych czasach bardzo starannie monitoruje się zarówno ciążę,  jak i kobiety podczas porodu czy położnice po porodzie. Staramy zachować wszelkie środki ostrożności aby osiągnąć swój główny cel: „matka i dziecko mają wyjść cali i zdrowi”. Oczywiście zdarzają się sytuacje kiedy niespodziewanie można stracić przy porodzie kobietę czy dziecko. Podczas ciąży dochodzi do ogromnych zmian w ciele kobiety. Zawsze mogą  nastać jakieś powikłania. To, że medycyna zatrzymała w ogromnej ilości śmiertelność matek podczas porodu nie oznacza, że nie dojdzie do powikłań okołoporodowych. Wszyscy jednak starają się, aby  je zminimalizować. Wierzcie mi lub nie, ale naprawdę nikt nie chce mieć na sumieniu czyjegoś uszczerbku na zdrowiu. 

6) Czy przeżywasz każdy poród - wzruszasz się_ czy jest to dla Ciebie już czynność pozbawiona wyższych uczuć/emocji?

Muszę przyznać, że porody w pewnym sensie uzależniają. I to dosłownie. Widzę to nie tylko po sobie, ale też po swoich koleżankach z pracy. Często po jakimś urlopie, albo po „przestoju porodowym” widać to po nas: jak się szwendamy i każdemu w pracy marudzimy pod nosem „że tak dawno nie przyjmowałam porodu… mogłaby jakaś pacjentka przyjechać do porodu… daj mi tę pacjentkę bo już tak dawno nie rodziłam” :D. Tak właśnie jest! Szczęśliwe porody dają tyle pozytywnej energii, tyle szczęścia, że w pewnym momencie trudno bez tego żyć! Czasami mamy zaraz po porodzie mówią: „jestem taka szczęśliwa, że chciałabym, aby każdy był tak szczęśliwy jak ja”. Ta radość naprawdę się nam udziela! Jak tu nie kochać tego zawodu?

7) Jeśli nie bycie położna to co?

Wybaczcie mi ale naprawdę nie wiem co!  Jak dla mnie nie ma lepszego zawodu. Bycie położną to dla mnie  wielka duma z której czerpię ogromną  satysfakcję. W dodatku ma w sobie wiele plusów. Jednym z nich to to, że można ją wykonywać na całym świecie! Wszędzie rodzą się dzieci, więc wszędzie znajdzie się dla nas praca. Położną nie jest się tylko w pracy ale również w domu, w normalnym życiu codziennym. Położną po prostu się jest! To jest po prostu piękne!

8) Najszybszy vs najdłuższy poród

Niestety nie zanotowałam sobie konkretnego czasu. Bardzo często spotykam się jednak z błędnym obliczaniem czasu porodu przez pacjentki. W większości pacjentki liczą go od momentu wejścia na Blok Porodowy bądź od momentu odpłynięcia płynu owodniowego. Wtedy tworzą się różnego typu opowieści, np.: „moja szwagierka to tu rodziła 72h, mówię Pani!”. Nic bardziej mylnego. Poród rozpoczyna się od momentu pojawienia się regularnej czynności skurczowej, która powoduje skracanie się oraz rozwieranie szyjki macicy.  I to od tej pory zaczynamy odliczanie. Prawdą jednak jest to, że w większości to pierwsze porody są dłuższe (choć oczywiście nie jest to regułą). Poród u pierwiastek (kobiet, które rodzą pierwszy raz) może trwać nawet 20 godzin i to jest całkowicie normalny czas. Są jednak sposoby które można zastosować przed porodem aby trwał on jak najkrócej! Kapsułki z wiesiołka, napary z suszonych liści z malin to tylko jedne z wielu wypróbowanych i działających sposobów skrócenia sobie porodu zanim on jeszcze nam się w ogóle zacznie!

9) Najdziwniejsza zachcianka przyszłej mamy odnośnie porodu?

Podczas porodu nie ma „zachcianek”, są tylko potrzeby. Kobiety na porodówce nie proszą o ogórki kiszone z czekoladą (takie rarytasy na pewno spełniły w ciąży o wiele wcześniej). W trakcie  porodu pacjentki często oczekują spokoju, przygaszonych świateł, świec czy też puszczenia swojej ulubionej muzyki. Czy  jest to „Preludium e-moll” Fryderyka Chopina, czy składanką Sławomira  lub dźwiękami puszczy amazońskiej stanowi indywidualny wybór. Czasami rodzące nie chcą słyszeć żadnych dźwięków, gdyż działa to na nie drażniąco. Zdarza się też, że kobiety tańczą, albo przyjmują różne pozy zwierząt angażując w to swoich partnerów (nas czasem nie ukrywam również :D). Należy to zrozumieć i uszanować. Dlatego też nie wiem czy jakakolwiek potrzeba była „dziwna”, bo skoro tylko pomaga jej to w uśmierzeniu bólu, załagodzeniu stresu czy nawet przyśpieszeniu porodu to wydaje mi się, że absolutnie  nie możemy tego nazwać "dziwną zachcianką". J

10) Najdziwniejsze miejsce w którym odbierałaś poród.

Pracuję tylko i wyłącznie na Bloku Porodowym w miejskim szpitalu. Nie miałam takiego zdarzenia żebym przyjęła poród gdzieś na ulicy, w  aucie, czy w samolocie. To zdarza się naprawdę rzadko.  W każdym razie jeżeli kiedyś zdarzy mi się to w innym miejscu niż w szpitalu, na pewno Wam o tym opowiem.

11) Szpital prywatny vs państwowy - gdzie i dlaczego lepiej? 

Odkąd zaczęłam swoją przygodę zawodową miałam do czynienia głównie z państwowymi szpitalami. Oczywiście niektóre publiczne szpitale były obskurne. Z resztą myślę, że większość z nas zna polskie realia dotyczące placówek medycznych… 
Muszę jednak  przyznać, że z roku na rok jestem coraz milej zaskoczona zmianami, jakie zachodzą w publicznych szpitalach. Coraz więcej z nich jest odnawiane, remontowane i bardziej przystosowane do potrzeb rodzących kobiet, i nie tylko. 
Z resztą, w dzisiejszych czasach pacjentki mogą wybrać sobie miejsce, gdzie zamierzają urodzić ze względu na brak rejonizacji (czyli przypisania pacjentki do danego szpitala). Tak więc kobieta która mieszka w Warszawie może rodzić np. w Zabrzu bądź na odwrót. Warto więc poszukać szpitala, który spełniałby Wasze oczekiwania, a niekoniecznie jest położony w tym samym mieście. Oczywiście, czasami kobieta ma większe wymagania względem porodu, chce znać wcześniej położną, która będzie przyjmować jej poród oraz przedstawić jej pragnienia względem tej wyczekiwanej chwili. 
W takiej sytuacji może warto poszukać szpitala, który ma w swojej ofercie „dodatkową, indywidualną opiekę okołoporodową”. Jest ona dostępna również w publicznych placówkach medycznych. Polega to na tym, że pacjentka znacznie wcześniej wybiera sobie położną, która będzie się nimi opiekować w trakcie porodu. 
Umożliwia to nie tylko poznanie konkretnej położnej, ale również przedstawienie jej swojej „wizji” i potrzeb dotyczących  porodu. Pacjentki często czują się wtedy bardziej bezpieczne i pewne tej chwili, która jest dla niej tak ważna.

12) Czy warto chodzić do szkoły rodzenia?

Jak najbardziej warto! Sama nazwa „szkoła rodzenia” nie dotyczy tylko zagadnień dotyczących porodu. 
Oczywiście tematyka w większości skupiona jest na porodzie, jego przebiegu, technikach oddechowych, ćwiczeniach pozycji wertykalnych, ale nie tylko. Podczas zajęć rodzice uczą się jak pielęgnować noworodka, co robić w przypadku nagłych wypadków (np. w przypadku zachłyśnięcia się dziecka), jak prawidłowo dbać o kikut pępowinowy itd…
Są jeszcze  dwie rzeczy o których  warto wspomnieć. Tak samo jak w każdej dziedzinie zawsze są jakieś „nowości” które warto pokazać przyszłym rodzicom. Nie chodzi mi tutaj od razu o wpychanie „bardzo potrzebnych, wyjątkowych, niespotykanych nigdzie indziej chusteczek do nawilżania pupy dziecka”, tylko o nowościach np. w uśmierzaniu bólu porodowego, przygotowaniu krocza do porodu czy też „nowe techniki” pomagające rodzącej przejść jak najłatwiej i jak najmniej boleśnie przez poród. Czasami sami rodzice opowiadają nam o rzeczach które dopiero co wyszły na rynek ale już mają duży potencjał powodzenia w położnictwie. Nie trzeba tego od razu kupować czy stosować, natomiast uważam że jest to dobra okazja do wymieniania się informacjami dotyczących nowinek położniczych. 
Kobiety będąc w podobnym wieku ciążowym czy też czekające z niecierpliwością na swojego potomka często lubią poznawać się oraz utrzymywać kontakty z osobami z którymi mogą się podzielić zarówno swoimi problemami, jak i doświadczeniami związanymi z macierzyństwem. "Szkoły rodzenia" daje możliwość nawiązania kontaktów z przyszłymi mamami.

13) Czy obecność taty przy porodzie pomaga czy przeszkadza?

To zależy od charakteru i osobowości mężczyzny. Na pewno pomaga jeżeli On jest wsparciem dla naszej rodzącej i jeżeli oboje tego bardzo pragną. 

A zdarzają się naprawdę niesamowici mężczyźni, którzy znając od podszewki swoją kobietę, pomagają nam w komunikowaniu się z nią. Służą nie tylko siłą (bo przecież czasami pomagają nam w podniesieniu lub też w zmianie pozycji rodzącej), ale też swoim wsparciem i zrozumieniem.

Podczas porodu, kiedy to czasami ból przewyższa racjonalne myślenie ma się chęć zakończyć go jakkolwiek, byleby już go nie czuć. Oczywiście każdy wie, że poród może boleć. Natomiast nie każda pacjentka jest w stanie pogodzić się z tym bólem w trakcie trwającego porodu. Wtedy jej partner odpowiedzialny jest w dużej mierze za dostarczanie  jej ogromnego wsparcia „że to właśnie ona da radę, że jest niezwykłą osobą, która ma w sobie niesamowicie wielką siłę”. 
Kobiety często czują się bezpieczniej mając u swojego boku  partnera. Trzeba jednak rozpatrzeć jedną kwestię: czy nasz partner na pewno chce uczestniczyć w porodzie. Jest to ważne, aby swoim strachem go nie skrzywdzić. Niektórzy mężczyźni są bardzo wrażliwi na krew, na krzyk i na ból swojej kobiety. Przy pierwszym krzyku próbują atakować nas „dlaczego nic z tym nie robimy, dlaczego to tak długo trwa”. Takie podejście nie pomoże, wręcz przeciwnie - narodzi się obopólna panika, gdzie jak dobrze już wiemy że psychika odgrywa ogromną rolę. Wielokrotnie kończy się to walką między bólem, a czasem jaki jest nam wyznaczany, zapominając że to właśnie przez brak cierpliwości wiele porodów kończy się na sali operacyjnej . 
Ale czy osoba towarzysząca podczas porodu powinna być mężczyzną?
Świetnie sprawdzają się również kobiety! Niejednokrotnie spotkałam się z porodem, w którym uczestniczyły dwie kobiety. Była to matka rodzącej, siostra, szwagierka czy po prostu najbliższa przyjaciółka. 
Czasami decyzją rodzącej jest zamknięcie się w „małym kobiecym świecie”. Na swój sposób to jest również niesamowicie piękne. Czy lepsze? Nie mnie to oceniać - ważne by mieć przy sobie kogoś kto obdarzy nas wsparciem, zrozumieniem i otuli swoją miłością….

14) Liczysz porody? Jeśli tak to ile masz ich już za sobą?

Tak, liczę. Mam już ich na koncie 248.  Liczba nieustannie rośnie!

15) Jakie cechy powinna mieć dobra położna?

Empatyczna, troskliwa, opanowana, życzliwa, potrafiąca trzeźwo myśleć w stresujących sytuacjach. Myślę, że indywidualne podejście do potrzeb każdej pacjentki  jest jedną z ważniejszych cech dobrej położnej.

16) Jakie są etapy przebiegu porodu?

W porodzie wyróżniamy cztery okresy. 
Pierwszy okres liczymy od momentu wystąpienia regularnej czynności skurczowej powodujące skracanie się i rozwieranie szyjki macicy, do momentu jej całkowitego rozwarcia. Często rozwarcie wyrażane jest w centymetrach. Kiedy położna bądź lekarz informuje nas, że „mamy 10cm” oznacza to całkowite rozwarcie. 
Drugi okres obejmuje moment od całkowitego rozwarcia szyjki macicy, do momentu urodzenia się noworodka.
Trzeci okres porodu obejmuje czas od momentu urodzenia się noworodka, do momentu urodzenia popłodu, czyli łożyska. 
Czwarty okres porodu to pierwsze 2 godziny po zakończonym porodzie, czyli po urodzeniu noworodka oraz łożyska.

17) Lubisz swoją pracę? Dlaczego?

Ja swoją pracę kocham, ponieważ jestem częścią cudu narodzin. Myślę w żadnym innym zawodzie nie czułabym się tak bardzo spełniona jak w byciu położną.

18) Co to jest skala Apgar?

Jest to skala, którą używamy aby określić stan dziecka  po jego urodzeniu.Tej skali używamy w 1,3,5 oraz 10 minucie po porodzie dziecka. Oceniamy w niej: kolor skóry, napięcie mięśniowe, czynność serca, oddechy, reakcję na bodźce. Za każdą z tych rzeczy możemy dostać od 0-2pkt. Łącznie daje nam to 10pkt. 
Od 10-8pkt oznacza, że noworodek jest w stanie dobrym.

Od 4-7 noworodek jest w stanie średnim

Poniżej 4 oznacza, że dziecko jest w stanie zamartwicy. 

19) Jak powinna wyglądać idealna wyprawka dla noworodka?  Czego będzie potrzebowała mama na czas pobytu w szpitalu?

Może warto wspomnieć nie tylko jakie rzeczy dla noworodka należy zabrać ze sobą do szpitala, ale również co powinna zabrać ze sobą pacjentka szykując się do porodu. 

Z dokumentów pacjentka powinna mieć ze sobą:

dowód osobisty, kartę ciąży w której dobrze byłoby mieć spięty oryginalny wynik grupy krwi i czynnika Rh, aktualne wyniki badań laboratoryjnych, wyniki posiewu z pochwy w kierunku paciorkowców (GBS), karty wypisowe z ewentualnych pobytów w szpitalu w trakcie ciąży, plan porodu, ewentualne konsultacje anestezjologiczne do znieczulenia zewnątrzoponowego.

Mama będzie potrzebowała do porodu: 
koszule nocne, bądź porodowe. Zachęcam przetestować w domu czy nasza koszula będzie zakrywała nam pośladki w trakcie przybierania pozycji wertykalnych. Jest to tak niewiele, a o ile bardziej zwiększa nam to komfort porodu. Co prawda personel medyczny na to nie zwraca kompletnie uwagi czy jesteście ubrane czy nie, natomiast dla Was jest to o wiele bardziej komfortowe. Można  zaopatrzyć się w kilka takich koszul (około 3 sztuk). Na pewno dobrze by było żeby któraś z koszul była przystosowana do karmienia piersią. 
Do porodu niezbędne są jednorazowe, duże podkłady ok. 60/90cm. Tych podkładów czasami trochę przy porodzie zużywamy. Najczęściej w paczce jest 10szt. Można zakupić dwie takie paczki. Jeżeli nie wykorzystacie tego w szpitalu na pewno przydadzą się w domu.
 Duże podpaski poporodowe najlepiej takie bez kleju i bez skrzydełek. Przez 2 godziny po porodzie często prosimy o niezakładanie w tym czasie nawet majtek jednorazowych (można je założyć w późniejszym czasie) ze względu na doglądanie czy z naszych dróg rodnych jest odpowiednia ilość krwawienia, o odpowiednim charakterze oraz czy coś nie dzieje się złego z naszymi drogami rodnymi (niepokojąca opuchlizna, krwiaki itd.).

Ciepły szlafrok i skarpetki- niektóre porodówki są klimatyzowane więc warto wziąć ze sobą coś ciepłego. 
Biustonosz dla matki karmiącej piersią oraz wkładki laktacyjne. 
Ręczniki kąpielowe - najlepiej około dwóch sztuk.
Przybory toaletowe, w tym papier toaletowy, żel do higieny intymnej, żel pod prysznic, szampon, pasta do zębów, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów.
Klapki (najlepiej plastikowe, aby łatwo można było je zmyć  przy ewentualnym zabrudzeniu np. krwią).
Kubek i swoje sztućce.
Woda mineralna, coś słodkiego do zjedzenia w trakcie porodu (baton, czekolada, herbatniki).

Warto też dowiedzieć się w swojej placówce w której zamierzamy rodzić, czy posiadają swoją lewatywę (jeżeli pacjentka oczywiście chciałaby ją mieć wykonaną przed porodem), czy należy się wyposażyć w swoją.
Do ewentualnego porodu w wodzie można zabrać górę  od stroju kąpielowego lub krótki top.
Można zaopatrzyć się również w kółko do pływania dla dzieci. Przydaje się ono w momencie kiedy podczas porodu doszło do nacięcia bądź też do pęknięcia krocza, które utrudnia przyjmowanie pozycji siedzącej. Przy wykorzystaniu takiego kółka odciążamy ranę krocza i minimalizujemy ból występujący przy siedzeniu. 
Dla osoby towarzyszącej przy porodzie można spakować jakieś przekąski, wodę oraz zmienne ubranie w postaci klapek, czystego T-shirtu bądź spodenek.

Najważniejsze rzeczy dla noworodka:
Pampersy - wystarczające będzie jedno opakowanie. 
Chusteczki nawilżające (najlepiej wybrać hipoalergiczne). 
Krem lub maść do pupy dziecka.

Często szpitale oferują ubranka oraz rożki do otulania dzieci - wtedy należy zabrać ze sobą ubranka, ale tylko na wypis ze szpitala. Jeżeli szpital wymaga swoich ubranek należy zabrać ze sobą kilka wygodnych pajacyków, body, śpioszki, skarpetki, czapeczki, ręczniczek dla noworodka z kapturkiem, pieluchy tetrowe (np. do odbijania, bądź przewijania).

 

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl