Blog chmura tagów
Nauka czytania metodą bostońską - na czym polega? 0
Nauka czytania metodą bostońską - na czym polega?

Jak zachęcić dziecko do czytania - metoda bostońska

Żyjemy w zdigitalizowanym świecie od ponad 20 lat. Nasze dzieci wręcz w nim wyrosły. Jednak wielu z nas w dalszym ciągu zależy na tym aby dziecko sięgało samodzielnie po książkę, która niestety ma dziś bardzo dużą konkurencję w postaci szerokiego wyboru kanałów telewizyjnych czy internetowych, urządzeń elektronicznych czy najzwyklejszych zabawek i gier dla dzieci, które zapełniają wręcz pokoje naszych potomków. Jednak chyba nigdy w Polsce nie było tyle wydawnictw dla dzieci i tak szerokiej oferty książek dla najmłodszych co dzisiaj. Szkoda by było zatem nie skorzystać. Tym bardziej, że czytanie niesie za sobą cały szereg korzyści o których pisałyśmy już w artykule pt Dlaczego warto czytać dzieciom? Są pewne zachowania (nas samych) oraz okoliczności, które sprzyjają rozbudzaniu miłości do książek u dzieci. Wśród nich możemy wyróżnić:

  • jakie matki, takie dziatki - bądźmy świadomi, że dziecko od najmłodszych lat nas naśladuje i podczas gdy sami często sięgamy po książkę znacznie zwiększamy szanse że i nasze dzieci w przyszłości pójdą za naszym przykładem.
  • rytuał wspólnego czytania od najmłodszych lat - jak podkreślają psycholodzy (m.in. Agnieszka Stein w "Dziecko z bliska idzie w świat") dziecko nie jest w stanie samodzielnie przeczytać książki ze zrozumieniem aż do 12 roku życia. Oczywiście na pewno znajdą się wyjątki, lub bardziej rozwinięte w tym obszarze dzieci. Jednak generalizując daje to nam ogromne pole do stworzenia wspólnego rytuału czytania z dzieckiem przez całkiem długi okres czasu.
  • książka musi być pod ręką - być może jest to oczywista oczywistość :), ale dziecko nie sięgnie po książkę, jeśli takowej nie ma w domu. Obecnie jest ogromna ilość możliwości aby zdobyć książki i wypełnić nimi przestrzeń dziecka. Mamy wyprzedaże garażowe, możemy nie drogo odkupić używane książki na allegro, lub przejąć od kogoś z rodziny, kto już wyrósł (warto o tym wspomnieć na rodzinnym spotkaniu, bo może po prostu zabraknąć świadomości, że jesteśmy otwarci na przyjęcie używanych książek pod swój dach). Możemy również książki kupić w internetowych lub osiedlowych księgarniach. Sporo księgarń daje możliwość czytania książek na miejscu bez obowiązku ich kupowania. Ja osobiście książki lubię mieć zatem kupuję je sobie i dzieciom, bo uważam że tworzą w domu pewną aurę, która sprawa że dobrze się czuję. I wreszcie zapiszmy dziecko do biblioteki. Nawet jeśli stać nas na książki i możemy je kupować to warto być członkiem biblioteki.

To tyle tytułem wstępu. Dochodzimy wreszcie do metody bostońskiej, wprowadzanej ostatnio do coraz większej ilości szkół w Polsce, ku uciesze rodziców.

Nauka czytania metodą bostońską - na czym to polega?

Nauka czytania metodą bostońską to codzienne praktykowanie wspólnego czytania przez dzieci i nauczycieli w szkołach przez 20 minut. Choć raczej nie powinniśmy określać metody bostońskiej jako nauki czytania a prędzej wyrobieniem nawyku czytania metodą bostońską. W metodzie bostońskiej to dzieci same wybierają sobie lekturę i najpierw przez 10-15 minut nauczyciel czyta im na głos a w drugiej części dnia wszyscy czytają sobie po cichu. Dzieci nie są odpytywane z przeczytanych książek. Celem metody jest wyrobienie nawyku do czytania dla przyjemności. W czasie czytania po cichu w czytaniu biorą udział zarówno uczniowie jak i nauczyciele, pracownicy szkoły, dyrektor itp.

Metoda bostońska - kto ją wymyślił i dlaczego?

Metoda bostońska powstała na początku lat 90 w Bostonie. Jedna ze szkół, która wypadła bardzo słabo na testach końcowych wprowadziła obowiązek wspólnego czytania wśród dzieci i nauczycieli codziennie przez 20 minut. Dyrektor szkoły Bill Henderson okazał się być prawdziwym innowatorem w edukacji oraz integracji dzieci z mieszanych etnicznie oraz ubogich środowisk.

Jednak droga do osiągnięcia sukcesu wcale nie była łatwa i usłana różami. Początkowo szkoła wprowadziła konkurs z nagrodami dla uczniów czytających najwięcej, jednak osoby słabsze szybko się poddawały i zniechęcały. Dzieci też próbowały oszukiwać wybierając lektury krótkie i łatwe. Następstwem konkursu wcale nie było wzmocnienie nawyku czytania, ale wzmocnienie podziałów i nierówności wśród uczniów. Następnym krokiem było rozszerzenie oferty czytelniczej dla dzieci: dzieci były zabierane do bibliotek publicznych, rozszerzono bibliotekę szkolna oraz tworzono zapasowe biblioteki klasowe, dzieci otrzymywały książki w dniu urodzin, tworzono punkty wymiany książek a szkoła walczyła o preferencyjne ceny dla rodzin uczniów. Efektem była rzeczywiście znacznie dostępniejsza oferta wydawnicza, natomiast nie przełożyło się to na większą ilość czasu poświęcaną na czytanie przez dzieci. W kolejnych latach stworzono kontrakty czytelnicze, które polegały na zaleceniu czytania dzieciom 4 dni w tygodniu w domu książek, młodszym dzieciom mieli czytać starsi członkowie rodzin, starsze dzieci miały czytać przez 20 minut dziennie 4 dni w tygodniu same. Efektem było znowu poprawienie wyników testów lepszych uczniów oraz brak zmian lub pogorszenie sytuacji słabszych oraz rosnąca frustracja. Kolejnym krokiem by wzmocnić nawyk i chęć do czytania przez dzieci były warsztaty dla rodziców. dyrekcja szkoły wysłała listy do rodzin dzieci mające na celu wykazanie pozytywnych stron czytania w domu dzieciom oraz zaproszenie na cykl spotkań z rodzinami. Jednak znowu na zajęcia dotarli rodzice dzieci, które już wcześniej wywiązały się z kontraktów. Zatem i ten kierunek nie przyniósł oczekiwanego efektu. Następnym działaniem podjętym przez Hendersona były przedstawienia dzieci, na te na szczęście większość rodziców przychodziła. W przedstawieniach dyrektor starał się przekazywać walory czytania w domu, ale i to nie odniosło skutku. Szkoła wprowadziła wizyty domowe oraz dzwoniono do rodzin dzieci z prośbą o stosowanie się do zaleceń regularnego czytania a samo czytanie stało się obowiązkową częścią oceny szkolnej uczniów. Ten krok przyniósł nieznaczną poprawę, ale w dalszym ciągu 16% dzieci nie wykonywało obowiązku czytania. Były to dzieci z najuboższych rodzin, wymagające poświęcenia im największej uwagi. Starano się zatem znowu dotrzeć do rodzin tych dzieci, oferując im pomoc w opiece nad rodzeństwem, organizowano transport na spotkania itp tak by Ci rodzice mogli się skupić na pomocy swoim dzieciom. Rodzice tych najsłabszych w czytaniu dzieci deklarowali problemy i stres związany z samotnym wychowywaniem dzieci, brakiem czasu w związku z dużą ilością pracy itp. Szkoła zareagowała i dzieci zostały połączone z wolontariuszami oraz rodzicami, którzy czytali swoim dzieciom.

Po 10 latach walki z brakiem nawyku do czytania 95% uczniów regularnie czytało w domu a samo czytanie było już mocno zakorzenione w kulturze szkolnej. Sama szkoła osiągnęła o wiele lepsze wyniki w testach, osiągając średnią krajową a tym samym stawiając szkołę Hendersona w czołówce rankingu szkół w Bostonie. Na samą poprawę wyników szkoły wpłynęło nie tylko czytanie ale również dobra kadra nauczycielska, korepetycja dla uczniów o większych potrzebach czy dodatkowy czas na naukę, jednak czytanie wciąż było tu jednym z kluczowych czynników.

Metoda bostońska wprowadź ją u siebie w domu!

Jak widzicie walka o dobro uczniów była niemalże misją dyrektora szkoły w Bostonie - Billa Hendersona. Mimo wielu nieudanych prób Henderson nie poddał się i osiągnął znakomity efekt a dziś coraz więcej szkół również w Polsce stosuje metodę bostońską w swoim codziennym programie.

Jeśli szkoła do której uczęszcza Twoje dziecko nie stosuje metody bostońskiej możesz się do niej zwrócić i zaproponować taka innowację, jeśli zaś dyrekcja nie będzie na to otwarta nic nie stoi na przeszkodzie aby wprowadzić metodę bostońską u siebie w domu.

 

Źródła:

https://www.bostonpublicschools.org/

“Home Reading: The Key to Proficiency” by Bill Henderson in Principal, September 2000

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl