Blog chmura tagów
Dlaczego warto wyjeźdzać na polskie morze? 0
Dlaczego warto wyjeźdzać na polskie morze?

Morze Bałtyckie z dziećmi - Dlaczego wybieram polskie morze.

Co roku mniej więcej o tej samej porze – tj wczesną wiosną w naszym domu pada pytanie – gdzie na wakacje? I jak co roku pada odpowiedź – no jak to gdzie? Nad polskie morze 😊

Ja wiem, niepewna pogoda, zimne woda, tłumy ludzi , plastik i frytura wszędzie. Nie zaprzeczę – tak to wygląda ale……. ale nasze wybrzeże to przecież przecudne plaże, wspaniały jasny, delikatny piasek i te zachody słońca…ech nigdzie takich nie ma.

Nie jeździłam na kolonie nad morze, z rodzicami jako dziecko również tam nie bywałam (z nimi zwiedzałam południe Europy) – podobno byłam raz w okolicach Helu mając 3 lata więc siłą rzeczy nie mogę tego pamiętać a i jakoś zdjęć nie ma z tego wyjazdu – kiedyś w ciągu dwóch miesięcy wakacji cykało się jedną rolkę zdjęć – 24 lub 36 sztuk a nie tak jak teraz kilka tysięcy.

Pierwszy raz przyjechałam nad morze 15 lat temu i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Ten zapach, ten dźwięk, przesypujący się przez palce piasek i delikatny smak soli na wargach. Rozbijaliśmy się przy wydmach gdzie było mniej ludzi i caluśki dzień leżeliśmy na plaży popijając piwko, słuchając muzyki lub czytając książki. Potrzebny był tylko namiot, śpiwory trochę puszek i kuchenka.

Na pierwsze wakacje jakie spędziłam z moim jeszczeWTEDYnieMĘŻEM wybraliśmy się pod namiot nad morze – do Łeby – to było 9 lat temu – od tego czasu jesteśmy tam co roku – z początku jeździliśmy sami, później w trójkę z córeczką a w tym roku jest nas już czwórka – 4 miesiące temu do naszego stadka dołączył synuś.

Jeździmy zarówno na kwatery jak i pod namiot – w tym roku musieliśmy zrezygnować z namiotu ze względu na synka – ale w przyszłym roku na pewno pozna uroki campingowania.

Jesteśmy typami tak zwanych łazików – prawda, lubimy poleżeć na plaży ale ogromną przyjemność sprawia nam chodzenie – w domu w weekendy przemierzamy dziarsko ulice Warszawy robiąc minimum 7-8 km za jednym razem– synuś w nosidełku (nie lubi wózka) a córcia czasem wspomaga się hulajnogą ale zwykle pokonuje takie dystanse na własnych nogach – nie marudzi, nie stęka, można powiedzieć że czym skorupka za młodu…….. jest przyzwyczajona, z początku siedziała w wózku a z czasem pokonywała coraz większe dystanse. Teraz gdy ma prawie 5 lat taki 8 km spacer to dla niej pikuś 😊. Zatem jak przystało na łazików, popołudniami , po obiedzie nie idziemy do rozwrzeszczanego, rozświetlonego i przepełnionego tandetą centrum miasta ale wybieramy obrzeża i spacerujemy, spacerujemy, spacerujemy – nawet w czasie tzw niepogody, z cukru nie jesteśmy więc nawet lekki deszczyk nam nie straszny.

W tym roku, kilka dni temu nasza córcia osiągnęła mistrzostwo – jesteśmy z niej dumni jak nigdy – pokonała 18km totalnie bez marudzenia, w dobrym humorze i pełna energii. Wybraliśmy się piechotką z Łeby na Wydmę Łącką – w jedną stronę szliśmy lasem a wracaliśmy plażą. Było cudnie ale mocno to odczuliśmy – my – mama i tata, bo córcia nie była zmęczona a synuś bardzo grzeczniutko siedział w nosidełku – trochę spał, trochę podziwiał widoki.

Wyprawa na Wydmę Łącką to naszym zdaniem pozycja obowiązkowa w czasie pobytu w Łebie bądź okolicy. Jak wspomniałam my wybraliśmy drogę w tamtą stronę przez las a powrót plażą ale oczywiście można wybrać wersję odwrotną. Dla nas oczywistym był fakt że pokonamy całą tę trasę pieszo i nie będziemy korzystać z meleksów , które kursują pod samą wydmę. Na marginesie powiem Wam że mnie to przeraża – te dziesiątki ludzi które stały w kilkudziesięciometrowej kolejce….. żeby wsiąść do meleksa i zostać podwiezionym pod same wydmy – jeszcze żeby wybierali rower (można wypożyczyć na terenie parku) to byłabym w stanie zrozumieć ale meleks…ech. Młodzi, starzy, dzieci, nastolatki….. nie chorzy, nie na wózkach inwalidzkich lub o kulach – zdrowi ludzie tylko….. leniwi. Obecnie na trasie przez las zrobili ścieżkę tylko dla pieszych i drogę dla rowerów i meleksów. Gdy kilka lat temu szliśmy tą drogą była jedna wspólna ścieżka ale teraz meleksów jeździ tyle że musieli wyodrębnić oddzielną ścieżkę dla pieszych bo nie sposób spokojnie i bezpiecznie spacerować. Ostatni odcinek od Wyrzutni do końca trasy czyli ok 2km niestety jest wspólny i przyznam że jest mało komfortowy i niebezpieczny, zwłaszcza jak idzie się z małymi dziećmi. Meleksy jeżdżą szybko, często się wymijają i omijają ludzi DOSŁOWNIE o kilka centymetrów. Bardzo mi się to nie podobało – ale jak wspomniałam my jesteśmy generalnie temu przeciwni – zarówno tym meleksom nad morzem, jak przeciążonym bryczkom w górach (np. trasa nad Morskie Oko). Nie zrozumcie mnie źle – spacer jest wspaniały – las przepiękny ( w końcu to Park Narodowy) i naprawdę warto iść a na meleksy i ich leniwych pasażerów po prostu należy przymykać oko. Wstęp na teren parku jest płatny ale jest to kwestia groszowa – 6zł bilet normalny i 3zł bilet ulgowy przy czym dzieci do lat 7 nie płacą (kupując bilety poprosiłam o 2 normalne i jeden ulgowy gdyż nie wiedziałam że córcia jeszcze nie musi płacić – Pan spojrzał na synusia w nosidełku i powiedział – „dam Pani zniżkę za to dźwiganie” 😊 a córcia dostała swój bilet czyli karteczkę z pieczątką parku). Mniej więcej w połowie trasy jest Wyrzutnia gdzie można wejść , zwiedzić i posilić się gdy zapomniało się prowiantu na drogę.

Same wydmy….. widok nie do opisania…..z jednej strony widok na jezioro Łebsko a z drugiej na morze. Można poczuć się jak na pustyni – wszędzie dokoła piasek – jasny, delikatny, trochę traw, suche drzewa – po prostu pięknie. Ja w tej wycieczce najbardziej lubię powrót plażą – szeroka , pusta plaża – woda tam jest jakby czystsza niż gdzie indziej a puste plaże pozwalają nacieszyć oko widokiem prawdziwego wybrzeża – bez tłumów, bez reklam, sklepów, kolorowych parawanów czy ton śmieci – czysta natura. I to właśnie za te widoki kocham polskie morze – nigdzie nie ma takich plaż, nigdzie morze tak nie szumi a mewy tak nie skrzeczą.

Zdaje sobie sprawę że gdyby wziąć kartkę i spisać wszystkie za i przeciw to z pewnością przeważały by argumenty przeciw pobytowi nad morzem. Na szczęście w przypadku miłości rozsądek i racjonalne argumenty schodzą na drugi plan, a że my po prostu kochamy nasze wybrzeże to przyjeżdżamy co roku i co roku przyjeżdżać będziemy.

Chciałabym dzieciom pokazać południe Europy – zwłaszcza Hiszpanię i Portugalię, które wprost uwielbiam ale nawet gdy zdecydujemy się na dalszy wyjazd nie odmówimy sobie choć kilku dni w roku nad Bałtykiem – to już nasza tradycja a jak wiemy tradycje należy kultywować i przekazywać następnym pokoleniom. Mam nadzieję że zarazimy nasze pociechy tą miłością i że już teraz budują cudowne wspomnienia.

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl