Blog chmura tagów
Weganizm i macierzyństwo - rozmowa z mamą weganką - Magdą 7
Weganizm i macierzyństwo - rozmowa z mamą weganką - Magdą

Bohaterką naszego dzisiejszego wywiadu jest Magda – moja koleżanka z pracy, młoda kobieta, szczęśliwa mama i weganka. I właśnie kwestię macierzyństwa i weganizmu chciałybyśmy poruszyć w naszym wywiadzie.

BY: Cześć Madzia. Po pierwsze, dzięki , że zgodziłaś się na rozmowę.

Magda: To ja dziękuję za zaproszenie. To dla mnie zupełnie nowe doświadczenie – udzielać wywiadu 😊

BY: Powiedz , od kiedy jesteś weganką i jak to się zaczęło? Czy to był Twój świadomy i osobisty wybór czy może wpływ kogoś lub czegoś? Jak Twoja najbliższa rodzina zareagowała na zmianę diety? Czy miałaś jakiś tzw okres przejściowy czy od razu z dnia na dzień wyeliminowałaś mięso i produkty odzwierzęce?

Magda: Na weganizm przeszłam jakieś 7 lat temu, przy czym miałam już wtedy wiele lat praktyki jako wegetarianka. A mięsa unikałam w zasadzie odkąd pamiętam, od wczesnego dzieciństwa. Bardzo lubiłam zwierzęta i czułam do mięsa obrzydzenie, o ile jakkolwiek przypominało o swoim pochodzeniu – wszelkie żyłki, przebarwienia, kawałki tłuszczu były dla mnie niejadalne. Co innego, kiedy wszystko było jednolite i apetyczne (moja Mama musiała się pewnie nieraz nieźle namęczyć… 😊). Znałam w tym czasie osobiście tylko jedną osobę na diecie wegetariańskiej – była to moja kuzynka. Do pewnego stopnia stanowiła ona dla mnie inspirację i dowód, że „tak się da”.

Przełom nastąpił, kiedy miałam 14 lat – byłam już wystarczająco świadoma, żeby stanowczo oznajmić rodzicom, że więcej mięsa nie zjem. W tym okresie zaczęłam jeździć konno, dużo mówiło się w tamtym czasie o okrucieństwie związanym z transportami koni z Polski do Włoch na rzeź. Wtedy w całej jaskrawości uświadomiłam sobie, że nie ma żadnej różnicy między cierpieniem koni a krów czy świń. Ich cierpienie jest dla nas często niezauważalne – a przynajmniej z całych sił staramy się go nie widzieć. Nie chciałam dłużej czuć się hipokrytką.

Rodzice mieli duże obawy związane z moją decyzją, bo wciąż jeszcze byłam nastolatką, rosłam, rozwijałam się, a oni nie mieli wcześniejszych doświadczeń z taką dietą i bali się potencjalnych niedoborów. Jednak okazali mi zaufanie, nie podważali tej decyzji i nigdy nie utrudniali mi wege-życia (może za wyjątkiem zdarzających się do tej pory nieszkodliwych docinków mojego Taty 😊). W ramach „okresu przejściowego” przez pewien czas, na prośbę mojej Mamy, jadłam jeszcze ryby. Problemów ze zdrowiem związanych z dietą nigdy nie uświadczyłam.

Na weganizm przeszłam natomiast w okresie studenckim. To był już inny czas, dużo bardziej sprzyjający weganizmowi, typowo wegańskie produkty o wiele łatwiej dostępne, społeczeństwo bardziej zaznajomione z całą koncepcją itd. Wśród znajomych miałam wegan i dobrze zdawałam sobie sprawę, że produkcja mleka czy jaj generuje często nawet więcej cierpienia niż produkcja mięsa – coś jakby przed śmiercią dołożyć jeszcze tortury. Po raz kolejny stwierdziłam, że dość już dotychczasowej hipokryzji – czemu by nie zrezygnować ze wszystkich produktów odzwierzęcych, zwłaszcza że jest to bardzo łatwe? W ten sposób mogłam nie wspierać już żadnej z dziedzin produkcji zwierzęcej.

BY: Czy dla Ciebie weganizm to tylko dieta czy styl życia? Czy Twoje wegańskie wybory dotyczą również odzieży, kosmetyków (również tych dziecięcych), chemii gospodarczej itp?

Magda: Zdecydowanie weganizm to dla mnie nie tylko dieta, to bardziej filozofia, podejście do życia. Jednak muszę przyznać, że w kwestiach niezwiązanych z jedzeniem zdarza mi się złamać wegańskie standardy. Najczęściej powodami są słaba dostępność lub nieproporcjonalnie wysoka cena pewnych produktów w wersjach wegańskich. Bardzo łatwo jest np. kupić w popularnej drogerii tanie wegańskie kosmetyki czy wybrać ubranie bez domieszek materiałów odzwierzęcych, więc tutaj nie mam wymówek – robię „co trzeba”. Trudniej czasem np. kupić jakieś lekarstwo bez żelatynowej osłonki – wtedy zdarza mi się złamać. Staram się być pragmatyczną weganką. Nie biorę np. pod uwagę tego, że w danym produkcie mogą występować śladowe ilości mleka, skorupiaków itd. – bo wiem, że takie sformułowanie oznacza jedynie komunikat dla alergików, że w danym zakładzie przetwarzane są również takie alergeny. Nie oznacza to natomiast, że jakikolwiek skorupiak oddał życie dla powstania opisanego w ten sposób produktu 😊

BY: Czy produkty wegańskie i cf (cruelty free) dostępne w Polsce są dobrej jakości? Czy masz sprawdzone godne polecenia marki?

Magda: Oferta produktów wegańskich i cf w naszym kraju jest moim zdaniem już bardzo szeroka i zwiększa się z każdym rokiem, dlatego sądzę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Są np. bardzo sensowne wegańskie kosmetyki z niezbyt wysokiej półki drogerii Rossmann – marka Alterra, pasty do zębów Prokudent. Myślę, że bardzo wiele osób kupuje je po prostu z powodu dobrego stosunku ceny do jakości, nie zdając sobie nawet sprawy, że są to jednocześnie produkty w pełni wegańskie. Są też bardzo drogie kosmetyki wegańskie, są i takie z półki średniej - do wyboru, do koloru! Moim nowym odkryciem są np. bardzo fajne szampony w kostce chorwackiej marki Tinktura – wegańskie i zgodne z duchem „less waste”, sprzedawane w papierowo-metalowym opakowaniu.

BY: Skoro tak długo jesteś już weganką to z pewnością przydarzyły Ci się jakieś zabawne sytuacje z tym związane. A może masz jakieś ulubione teksty jakie usłyszałaś – jak np. „ryba to nie mięso” albo „zjedz rosołek – babciu ja nie jem mięsa – oj to Ci wyjmę mięsko, jedz, jedz” itp.

Magda: Haha, to są faktycznie teksty bardzo typowe Podobnie jak np. pierogi z mięsem oznaczone w menu jako wegetariańskie… No bo to przecież danie mączne! Ze śmiesznych historii, przypomina mi się wielkanocny cukrowy baranek, który miał w składzie żelatynę, czy też fasolka w puszce zawierająca tłuszcz zwierzęcy… Będąc weganinem, człowiek uczy się bardzo dokładnie czytać etykiety i dopytywać o wszystko – ale jednak są pewne granice mojej wyobraźni…

BY: Wg portalu Happycow.com Warszawa plasuje się na 7 miejscu wśród miast przyjaznych weganom i wegetarianom. Jak Ty to widzisz? Czy rzeczywiście w Warszawie weganie mogą łatwo i smacznie zjeść? Jak wygląda kwestia finansowa – czy dania kuchni wegańskiej/wegetariańskiej są droższe czy tańsze niż dania mięsne?

Magda: Zgadzam się w zupełności, że w Warszawie weganie mają się jak wegańskie pączki w wegańskim maśle Dostępne jest praktycznie wszystko, a człowiek nie nadąża odwiedzić wszystkich nowo otwieranych lokali z kuchnią roślinną. Wybór jest naprawdę imponujący: tradycyjna kuchnia polska, bary (bez)mleczne, burgery, hot-dogi, kuchnia dalekowschodnia, ramen, sushi, meksykański fast food, kuchnia włoska, wegańskie cukiernie i kawiarnie, eleganckie miejsca z kuchnią autorską… Czuję, że nie wymieniłam nawet połowy tego, co jest w Warszawie dostępne. Wegański obuwniczy, wegański fryzjer… Cykliczne wege festiwale… Poziom cenowy jest, jak to bywa, bardzo zróżnicowany Dania kuchni wegańskiej w żaden sposób NIE MUSZĄ być droższe od tradycyjnych mięsnych, ale muszę przyznać, że „moda na weganizm” bywa wykorzystywana do nieuzasadnionego windowania cen – np. w okolicach Tłustego Czwartku zdarzają się pączki wegańskie kilkakrotnie droższe od „zwykłych” – czym to niby jest podyktowane? Brak smalcu w składzie zmusza do takich radykalnych kroków? ;)

BY: Warszawa Warszawą, ale jak radzisz sobie z posiłkami na wyjazdach? Czy masz jakieś danie ratunkowe, które zazwyczaj jest dostępne i jest wegańskie?

Magda: Przez długie lata moje ulubione wegańskie „dania awaryjne” do zjedzenia praktycznie wszędzie to była pizza bez sera i sałatka grecka bez fety Poza tym dania tworzone poprzez zestawienie różnych dodatków z menu – np. pieczone ziemniaki, warzywa na parze, zestaw surówek – trzeba tylko zawsze bardzo dokładnie dopytać, co wchodzi w skład danej pozycji, bo jak już mówiłam zdarzają się przeróżne sytuacje, np. ziemniaki podawane ze skwarkami.

Sytuacja podróżującego po Polsce wegetarianina czy weganina na dzień dzisiejszy jest już dużo lepsza niż kilka-kilkanaście lat temu, zwłaszcza jeżeli nie zależy mu specjalnie na zdrowym odżywianiu Na stacjach benzynowych dużych sieci są już dostępne wegańskie hot-dogi, wege burgery, kanapki, sałatki, wrapy, obiło mi się o uszy że nawet McDonalds powoli już w to wchodzi – niebawem ma być dostępny wegetariański burger… Uważam, że to świetnie – im więcej wegańskich opcji, nawet w takich „jaskiniach zła” jak McDonalds, tym lepiej dla zwierząt.

BY: Twój mąż – kiedyś zagorzały mięsożerca, a teraz? Czy coś się zmieniło? Jak wygląda wasze codzienne życie? Czy w waszym domu są w ogóle jakieś produkty spożywcze nie wegańskie czy to strefa absolutnie wegańska? 

Magda: Mąż jest wszystkożercą, który dostosowuje się do sytuacji Sam mięsa porzucić nie planuje, natomiast szanuje moje przekonania. Umowa między nami jest taka, że w domu jemy wegańsko, a poza domem – co kto chce. Mąż jest jednak taki kochany, że kiedy jemy wspólnie na mieście, też bardzo rzadko zamawia przy mnie mięso.

BY: Masz śliczną córeczkę, która niedawno skończyła roczek. Powiedz mi jak minął Ci okres ciąży – jak wyglądała kwestia opieki medycznej – czy nie miałaś problemów? Jak lekarze patrzą na mamy weganki? Wiadomo, mówi się, że dieta wegańska nie dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników a co dopiero mówić o kobietach w ciąży. Czy , któryś z lekarzy nie kazał Ci włączyć składników odzwierzęcych do diety – nabiału, tłuszczy? Czy musiałaś brać suplementy diety?

Magda: Moją ciążę prowadziła wspaniała pani doktor, której podejście do mojej diety było nader rozsądne: o ile wyniki badań kontrolnych będą dobre, to znaczy że dieta jest dobra. I na szczęście – tak właśnie było, wobec czego mój weganizm nie podlegał dyskusji. Brałam suplementy – po prostu takie typowe dla kobiet w ciąży, nic specjalnego. W pewnym okresie suplementowałam również dodatkowo żelazo, przy czym moja lekarka zapewniała mnie, że obniżenie poziomu żelaza na tym etapie ciąży jest fizjologiczne i nie było powodów do obaw.

mama weganka

BY: A co na to Twoja rodzina i mąż? Czy nikt z najbliższych nie namawiał Cię do jedzenia mięsa „żeby dzidzia była zdrowa? Pytam , bo ja słyszałam takie „dobre rady” będąc w ciąży – mimo, że nie jestem weganką tylko nie jem mięsa. Przekonanie o tym, że zarówno mięso jak i produkty odzwierzęce są nam niezbędne do prawidłowego rozwoju jest w naszym społeczeństwie bardzo silnie zakorzenione.

Magda: Najbliżsi byli już chyba przez lata przeze mnie odpowiednio „ustawieni” i nie śmieli marudzić ;) Myślę, że Mąż dobrze zdawał sobie sprawę, że co by nie mówić – moja dieta była sporo zdrowsza niż dieta przeciętnej wszystkożernej ciężarnej w Polsce. Z kolei naszych Rodziców chyba mocno uspokajały merytoryczne informacje od mojej lekarki, które im przekazywałam. Cała moja wegańska ciąża przebiegła zdrowo, a poród nastąpił równiutko o czasie i również nie należał do trudnych.

BY: Jak dobrze wszyscy wiedzą bardzo często ciążą = zachcianki. I to czasem naprawdę bardzo zaskakujące. Czy Ty miałaś jakieś niewegańskie zachcianki?

Magda: Nigdy. Ale ja ogólnie byłam chyba nietypowa pod tym względem, bo w ogóle mało miałam zachcianek. Przede wszystkim po prostu bardziej niż zwykle chciało mi się słodkości

BY: W którym warszawskim szpitalu rodziłaś? Jak wyglądała kwestia posiłków? Udało Ci się dostać coś wegańskiego czy mąż musiał Cię dokarmiać? 

Magda: Według misternie opracowanego planu Iza miała przyjść na świat w szpitalu na Karowej, ale ze względu na brak miejsc w decydującym momencie odesłano nas stamtąd… Trafiliśmy w związku z tym na Żelazną – do Szpitala Św. Zofii, za co po fakcie jestem niezmiernie wdzięczna losowi. Mogę z czystym sumieniem polecić Żelazną każdej przyszłej matce, a w szczególności wegetariankom i wegankom. Z otrzymaniem wegańskich posiłków nie miałam żadnego problemu, nie budziło to niczyjego zdziwienia. Jedzenie, które dostawałam, było proste, ale pełnowartościowe, smaczne i sycące. Na zawsze zapamiętam pastę z cieciorki, którą przyniesiono mi zaraz po urodzeniu Izy – byłam wtedy absolutnie wygłodniała i kanapeczki z tą pastą wydawały mi się po prostu ambrozją

BY: Wiem , że karmisz piersią ale z pewnością , w czasie ciąży zastanawiałaś się nad sposobem karmienia dzidziusia. Karmienie piersią nie zawsze się udaje i wtedy trzeba mieć plan B. Jak to jest z mlekami modyfikowanymi? Czy łatwo jest w Polsce dostać mleka wegańskie?

Magda: Szczerze mówiąc, w czasie ciąży starałam się myśleć pozytywnie i wierzyć, że uda mi się wykarmić córkę piersią. Miałam oczywiście pewne obawy, ale w ramach przygotowań przede wszystkim starałam się uzbroić w niezbędną wiedzę – dużo czytałam o karmieniu piersią, żeby dysponować najnowszą wiedzą i uwolnić się od krążących wciąż mitów. Poza tym, na wypadek problemów z rozkręceniem laktacji, jeszcze będąc w ciąży zaopatrzyłam się w prosty laktator i butelkę, która nie powinna zaburzać odruchu ssania piersi. Po dłuższym namyśle, postanowiłam nie kupować jednak mleka modyfikowanego na zaś – żeby nie kusiło ;) Wiem, że na rynku istnieją wegańskie mleka modyfikowane i czytałam poparte badaniami naukowymi opinie, że mleka takie mogą być dla niemowląt pełnowartościowe – ale muszę przyznać, że ewentualne poszukiwania idealnego odłożyłam na ewentualne „później”, planowałam w razie konieczności skonsultować tę sprawę z lekarzem. Byłam również otwarta na to, że jeżeli z jakiegoś powodu lekarze będą zdecydowanie przeciwni stosowaniu wegańskiego mleka w konkretnym przypadku mojej córki, to rozważę również mleka niewegańskie. Na szczęście, ostatecznie wszystko poszło według planu A i Iza nie poznała nawet smaku mleka modyfikowanego.

weganizm z malym dzieckiem

BY: Izunia ma już rok, na pewno już nieraz byłaś z nią u pediatry. Słyszałam o przypadkach straszenia wegańskich mam słabym rozwojem dzieci, problemami z nauką w przyszłości itp. Jak wyglądają Twoje doświadczenia?

Magda: Też słyszałam i też zawsze mam w tyle głowy obawę przed takimi komentarzami, kiedy wspominam w gabinecie lekarskim o diecie Izy. Jednak lekarze, na których trafiam, są w tej kwestii bardzo otwarci, co najwyżej przypominają, że trzeba monitorować pewne parametry. W razie gdyby doszło do dyskusji, mam zawsze w zanadrzu jeden argument: córka jest pod opieką świetnej dietetyczki, specjalizującej się w dietach wegetariańskich i wegańskich – Iwony Kibil. Konsultacje z nią bardzo pomogły mi – po pierwsze umiem teraz o wiele lepiej komponować posiłki, po drugie – odpierać ewentualne ataki domorosłych specjalistów od żywienia ;)

BY: Jak wyglądało rozszerzanie diety Izy? Od czego zaczynaliście – jak teraz wygląda jej dzienny jadłospis?

Magda: Pierwsze, co z całą pewnością zostało przez naszą Izę zjedzone, był to kawałek gazety – ale może postarajmy się nie mówić o tym więcej – wypadek przy pracy ;) Dietę zaczęliśmy rozszerzać po ukończeniu przez Izę 6. miesiąca życia metodą BLW. Pierwszą przekąską, jaką dostała do rączki, była suszona morelka – od razu jej się spodobało, chociaż pierwsze próby samodzielnego jedzenia, kiedy nie ma się jeszcze do pomocy ani jednego ząbka, nie są łatwe. Na szczęście można rzuć, lizać, wkładać do buzi i wypluwać, rzucać jedzeniem, topić je w kubku z wodą… A wszystko to bardzo rozwijające aktywności W pierwszych miesiącach rozszerzania diety, zgodnie ze wskazówkami dietetyczki, skupiałam się przede wszystkim na dostarczeniu Izie żelaza – udało się w stu procentach, ma obecnie świetne wyniki badań krwi. Iza od początku jadła razem z nami większość potraw, ale oczywiście potrawy te były dostosowane do jej potrzeb i możliwości. Od kiedy skończyła roczek, gotowanie stało się dla mnie sporo łatwiejsze – dziecko w tym wieku może już np. spożywać małe ilości soli, dlatego nie muszę już osobno solić części przeznaczonej dla mnie i Męża. Wiem, że na tym etapie rozwoju szczególnie istotny dla rozwoju dziecka jest wapń, dlatego zwracam dużo uwagi na jego odpowiednią podaż.

BY: Żelazo i wapń – dla mięsożerców oczywistym źródłem tych składników mineralnych są mięso i nabiał – a dla wegan?

Magda: Dobrym źródłem żelaza i wapnia są suszone owoce (figi, morele, śliwki), pestki, orzechy - przy czym trzeba pamiętać że wszystko to, czym można się zadławić, dla niemowlaków koniecznie musi być zmielone lub mocno rozdrobnione. Poza tym bogate w żelazo są strączki, których i tak na diecie wegańskiej spożywa się wiele ze względu na zawartość białka - często występują w potrawach jako zamiennik mięsa. Wapń - to także zielone warzywa liściaste oraz mleka roślinne fortyfikowane (dla niemowlaków - wybierajmy bez dodatku cukru i soli). Sekretną bronią wege-matek jest amarantus - to niezwykłe zboże zawiera wyjątkowo duże ilości żelaza, wiele ważnych dla zdrowia pierwiastków i białko, a przy tym jest niezwykle wygodne w użyciu - dostępny m.in. w postaci ekspandowanej, amarantus może być łatwo dosypywany do różnych dań bez żadnej wcześniejszej obróbki. Drugi tego rodzaju "superfood" to chia - bardzo wartościowe źródło wapnia, świetny m.in. do przyrządzania deserów czy np. jako dodatek do owsianek. Ale i tak kluczową sprawą jest moim zdaniem różnorodność - kiedy dieta jest odpowiednio zróżnicowana, nie tak łatwo nabawić się niedoborów.

BY: Będąc na urlopie macierzyńskim łatwo jest zadbać o wegańską dietę dziecka, ale co dalej? Co będzie gdy wrócisz do pracy? Czy będziesz wybierać żłobek z dietą wegańską? Czy zdecydujesz się na opiekunkę? A może ktoś z rodziny zajmie się córeczką?

Magda: Ze względu na naszą sytuację rodzinną oraz finansową, musieliśmy zdecydować się na żłobek. Na początku martwiłam się, jak będzie z dostępnością wegańskich posiłków w żłobkach. Okazało się jednak, że moje obawy były bezpodstawne – większość warszawskich żłobków prywatnych nie ma własnych kuchni, ale korzysta z cateringu, a dla firm cateringowych dostarczenie nawet pojedynczego posiłku uwzględniającego dietę danego dziecka nie stanowi problemu. Zapewne trudniej mogłoby być w przypadku żłobków publicznych, ale do takiego tak czy siak nie udało nam się dostać. Żłobek, który wybraliśmy, to Zielona Wieża na Wilanowie – muszę powiedzieć, że jestem nim zachwycona z wielu powodów, z których jeden to właśnie dieta – wspaniały, domowy catering, w pełni wegetariański dla wszystkich dzieci – oczywiście z opcjami wegańskimi dla chętnych. Żłobek ten w swoich założeniach opiera się m.in. na Rodzicielstwie Bliskości, co jest dla mnie bardzo ważne. Mam ogromną nadzieję, że Izunia będzie tam naprawdę miło spędzała czas.

BY: Na koniec – Twoje ulubione wegańskie danie, które zachwyca mięsożerców to?

Magda: Bigos i fasolka po bretońsku – Mąż potwierdza, że pyszne Hmm, wychodzi na to, że całkiem z nas konserwatywna rodzinka – wybieramy smaki tradycyjne, ale wegańskie!

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę. Jak widać weganizm nie taki straszny jak go mięsożercy malują 😊. Ucałuj swoją cudną córeczkę od zespołu Bohemian Youngster i do zobaczenia wkrótce w biurze 😊

mama weganka

 

Komentarze do wpisu (7)

16 marca 2020

Też staram się wychowywać dzieci w weganizmie, ze starszą córką jest ciężej bo kiedy zmieniłam swoje podejście to ta miała już 6 lat. Dla mnie jest to sporo pracy, nauki i wyrzeczeń, bo zwyczajnie mało wiem o tym jako początkująca. Ogólnie dobrym tematem jest też mycie zębów, pastami wegańskimi oczywiście - ja korzystam z NatureON. Nie ma w niej produktów pochodzenia zwierzęcego ani nie była w żaden sposób na zwierzętach testowana

22 marca 2020

Bardzo fajnie Lusi, kibicuję z całego serca. Sprawdzę sobie tę pastę, o których mówisz :)

21 kwietnia 2020

Na razie jestem wegetarianką, ale powoli chciałabym przejść na weganizm (na razie nie jem jaj, ale co jakiś czas wracam do produktów mlecznych). Bardzo zaciekawił mnie komentarz Lusi dotyczący past do zębów. Zawsze szukałam takich z oznaczeniami cf, ale nie wiedziałam, że w pastach może być coś pochodzenia zwierzęcego. Na pewno sprawdzę markę o której mówisz. Kupujesz ją w jakimś specjalistycznym sklepie z produktami wege, czy w drogerii też się pojawiają?

12 czerwca 2020

Macierzyństwo i weganizm to zawsze ciężki temat. Paste nature on też znam fajnie że jest dostępna w rossmanie

7 lipca 2020

nie zdawałam sobie sprawy że wegańska paste można już kupić w rossmanie. Wcześniej zamawiałam z netu ale jak jest dostępna pod domem to chętnie spróbuje nature on jak one cenowo stoją ?

12 sierpnia 2021

Szkoda, że nie ma ani słowa o absolutnej konieczności suplementowania kwasów omega, a zwłaszcza dha w przypadku karmiącej mamy - weganki. Bez mleka modyfikowanego z jego zawartością (hipp combiotik itp.) jest duże ryzyko, że wskutek niedoboru dha mózg i układ nerwowy dzieciaczka nie będzie się rozwijał prawidłowo.

31 grudnia 2022

Jesteście chorymi zwyrolami, powinno wam się zabrać dzieci

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl