Lato w mieście - wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa
Urodziłam się i wychowałam w Warszawie, na szczęście (albo po prostu) latem nie spędzałam zbyt wiele czasu w mieście, przynajmniej w okresie wczesnego dzieciństwa tj przedszkola i szkoły podstawowej. Należałam do tego grona szczęśliwców, których dziadkowie mieli działkę pod miastem, na której spędzaliśmy z bratem praktycznie całe lato (rodzice odwiedzali nas albo i nie w weekendy). Na działce było sporo innych dziaciaków, więc w natłoku zajęć i atrakcji nie było czasu na tęsknotę za domem.
Szczerze mówiąc, jeśli ktoś się mnie zapyta o najwspanialsze wspomnienia z dzieciństwa to chyba byłby to właśnie ten okres działkowych wakacji oraz (!) powrót do domu na kilka dni przed początkiem roku szkolnego. Wybawiona, opalona, dokarmiona i wyższa co roku o kilka centymetrów- wracałam po wakacjach do domu.
Każdy dom ma swój zapach - mój pachniał "piwnicą" , drewnem, rodzicami (każdy dzieciak zna ten zapach) oraz Maxem (naszym psem, rasy kundel). Ta mieszanka zapachów to esencja i wisienka na torcie wszystkich zapachów z mojego dzieciństwa.
Po powrocie do domu (jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego) miasto wciąż było puste, od ulicy biło ciepło i zapach suchy liści, które już gdzie nie gdzie szeleściły pod stopami. Zawsze bardzo lubiłam to puste miasto, chodziliśmy wtedy z mamą na zakupy po artykuły szkolne i ubrania na jesień bo zawsze przez te 2-3 miesiące wakacji rośliśmy jak na drożdżach. Te kilka dni w domu, w mieście z rodzicami było prawdziwym ukoronowaniem wakacji.
Stęsknieni rodzice poświęcali nam (stęsknionym dzieciom ) całą uwagę, a puste miasto dawało wiele wiele możliwości - takich zwykłych dotychczas nie dostrzeganych, które w natłoku codziennych obowiązków w okresie szkolnym gdzieś umykały, a wystarczyło się tylko rozejrzeć.....
Jak spędzać czas z dzieckiem w mieście?
Nie jestem zwolennikniem planowania dzieciom każdej wolnej chwili co do minuty i organizowania im kalendarzy na styk. Jestem absolutną zwolenniczką tego, aby wrzucić na luz, spędzić czas spontanicznie, nie planować. Pójść z dziećmi na rower, na spacer, na hulajnogę, lub po prostu powłóczyć się po mieście w poszukiwaniu najlepszych lodów w dzielnicy. Takie włóczenie się ma w wiele walorów, wybieramy ścieżki rzadziej uczęszczane, poznając naszą okolicę z trochę innej strony, niespiesznie, nie głównymi ulicami, lecz tymi mniejszymi. Zawsze można wziąć planszówkę na trawę, lub wędki nad pobliski staw i łowić ryby.
Zapewniam ,że Wasze dzieci bardziej docenią poświęconą im uwagę i rozmowę niż jeżdżenie od festynu do festynu, byle by im tylko zająć czymś głowy, oczy i ręce.
Ja sama ciągle uczę się swoich dzieci - i zauważyłam coś cudownego, więcej się od nich dowiaduję w czasie wspólnie spędzonego aktywnie czasu niż w domu kiedy muszę ich ciągnąć za języki, żeby się czegokolwiek dowiedzieć. Jak tylko wsiadamy na rowery ich buzie się nie zamykają. Dzięki temu nie tylko spędzamy aktywnie czas , ale również budujemy więź a ja poznaje ich świat, kolegów, nauczycieli (oczywiście pośrednio).
Fajną formą spędzania czasu jest również basen (najfajniej jak się uda wcisnąć na odkryty- ale latem może być to ciężkie do zrealizowania). To taka namiastka urlopu. Zapach wody z basenu i trawa dookoła - to na pewno jest coś co również utrwali się w pamięci waszych dzieci.
Gdybyśmy jednak zwiedzili już wszystkie zakamarki naszych dzielnic, wykąpali się za wszystkie czasy i mieli obolałe mieście od rowerowych wycieczek to mamy to szczęście że duże miasto (nie tylko Warszawa) oferuje sporo atrakcji. Są świetne, naprawdę duże place zabaw, ciekawe wystawy ( uwielbiam słuchać gdy moja córka wypowiada się na temat różnych prac artystycznych, patrzy na nie przez zupełnie inny pryzmat niż my- dorośli), restauracje serwujące dania z całego świata (można poszerzyć zakres znanych dziecku smaków i aromatów). Zawsze warto znaleźć czas na budowanie więzi rodzinnych i odwiedzenie dawno nie widzianej rodziny, niestety wśród codziennych obowiązków często nie mamy na to czasu.
W mieście można eksperymentować ze sportem, co uwielbiam, i co najlepsze - robić to całkowicie za darmo np. pójść do sklepu sportowego i spróbować jazdy na wrotkach, rolkach, deskach, kangubutach itp. Na terenie AWF (Warszawa) są korty dostępne bez zapisów i nie odpłatnie,wystarczy wziąć rakiety z domu i pograć z dziećmi np. w sqauha, tenisa czy badmintona.
Nie szukajcie aktywności na siłę - po prostu róbcie to na co macie ochotę i na co Wam brakuje czasu w ciągu roku szkolnego! Po za tym dzieci czasem po prostu potrzebują się ponudzić..
Zakupy szkolne - to coś o czym jeszcze nie myślimy(w końcu wakacje dopiero się rozpoczęły) ale na pewno nas to nie ominie - zeszyty, kredki, podręczniki i garderoba dla dzieci. Ja ubrania dla dzieci najchętniej kupuję przez internet , oczywiście poza spódnicami ponieważ moja córka uwielbia nasze bohemianowe spódniczki. Zakupy z dzieckiem również mogą być zabawą, dzieciaki mają swój gust, i fajnie jest wiedzieć dlaczego wybierają taki wzór zeszytu a nie inny, co im się podoba i dlaczego. Nie
róbcie tego za nie tylko z nimi - weźcie pod uwagę że potrwa to dłużej ale zapewniam Was że z dumą będą wspominać to że same sobie wybrały zeszyt, piórnik czy inne potrzebne szkolne akcesoria.
Ubrania dla dzieci to temat rzeka, letnie stylizacje i szerzej- moda dla dzieci to temat ciągle żywy, płynny... Jednak można pewne rzeczy przewidzieć już wcześniej, pewne elementy garderoby dzieci nigdy nie wyjdą z mody i będą klasycznym wyborem - takim elementem wg mnie jest spódnica maxi dla dziewczynki oraz spódniczki midi. Oba te modele królują w sklepach już od jakiegoś czasu, a są na tyle praktyczne, że nawet gdy dziecko podrośnie to minimalna zmiana długości spódnicy nie zrobi
drastycznej różnicy.
Dlatego jestem wielka zwolenniczką długich spódniczek dla dziewcząt - taki wybór jest za razem praktyczny jak i ekonomiczny.
